
Czy ktoś z Was czuł się kiedykolwiek jak przysłowiowy OSIOŁ w czasie transakcji zakupu pod honorowym patronatem PROMOCJI?
Ja tak poczułam się w salonie optycznym Vision Ekspres. W czasie mojej pierwszej zresztą i zarazem ostatniej wizyty miałam wrażenie, że rosną mi ośle uszy, a w głowie huczy mi zidiociała pustka.
Złożyłam sobie wtedy naprędce uroczystą przysięgę, że moja zgrabna nóżka NIGDY nie przekroczy progu tego dziadowskiego sklepu.
Do salonu wstąpiłam z zamiarem zakupu okularów korekcyjnych. Wybór optyka nie był przypadkowy. Jak magnes przyciągnęła mnie kolejna promocja tej sieci salonów, eksponowana już przed samym wejściem z obiecująco brzmiącym sloganem NAJLEPSZE CENY – SOCZEWKI w CENIE OPRAWEK. Mało tego napis ten powtarzał się dosłownie na każdym kolejnym ekspozytorze z oprawkami, podkreślony charakterystycznym lay outem skomponowanym z myślą o niedowidzącym kliencie.
Pani ekspedientka nie powiem z entuzjazmem zaproponowała mi pomoc w wyborze oprawek. Z uśmiechem zaprowadziła mnie do wystawy z najdroższymi produktami i bardzo sprawnie zaczęła mi prezentować kolejne wzory. Gdy wytłumaczyłam jej, że szukam taniego rozwiązania, jej zapał osłabł. Natomiast kiedy byłam już gotowa wybrać nawet droższe oprawki, z myślą, że mogę sobie pozwolić na taki gest bo przecież soczewki mam w cenie, okazało się że w przypadku mojej wady wzroku promocja nie obowiązuje.
To jakie schorzenie mogą mieć moje oczy, aby załapać się na tą tak wiele OBIECUJĄCĄ akcję marketingową? – zapytałam.
Z mglistych tłumaczeń zrozumiałam, tylko tyle że właściwie jedynie szkła zerowe są gratis pozostałe opcje są po prostu w korzystniejszych pakietach cenowych.
I kto tu jest głupi, ona czy ja?
ONA – chyba jednak nie, tu cytuję: … to nie mój pomysł, ja tu tylko pracuję, czyli typowa w takiej sytuacji spychoza.
JA- chyba też jednak nie, bo taka znowu głupia przecież nie jestem czytać umiem, a nawet przyznam się Wam skrycie rozumiem co czytam.
Winny w moim mniemaniu jest TOP MANAGEMENT, którego nie interesują: ani pojawiające się w ścieżce zakupowej frustracje klientów i a tym bardziej problemy z jakimi boryka się biedny doradca klienta, tłumacząc nieudolnie zaprojektowany komunikat wyprzedażowy.
Topowi reprezentanci firmy, nie są w ogóle zainteresowani informacją zwrotną płynącą z dołu, ignorują to najcenniejsze źródłem wiedzy. Pragną, aby jakikolwiek kryzys stłumiony był już w zarodku na płaszczyźnie doradca klient i broń BOŻE nie dotarł na szczyt władzy. Funkcjonując w mniemaniu, że wiedzą decydują się na brawurowe posuniecie, zbudowanie komunikację lekceważącej inteligencję człowieka.
Jedną z moich metod pracy z klientem jest „wyjście z za biurka’, czyli zachęcam klienta do opuszczenia ciepłej i suchej twierdzy i udanie się na pouczającą wycieczkę śladami klienta. Przygotowuję dla niego stosowny ekwipunek /listę zadań i instrukcję postepowania/ i wypuszczam w drogę.
To cenne, doświadczyć na własnej skórze jak nieprzemyślana komunikacja marketingowa może skutecznie odstraszyć klienta.
AiBi
Zarządzanie kreatywnością →← Tożsamość biznesowa
Dodaj komentarz
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone
Dodaj komentarz